Rzutem na taśmę, żeby utrzymać tempo co najmniej jednego na miesiąc, długo oczekiwany pojedynek Hulka z Bi-Beastem. Ten pomarańczowy i dwugłowy (ale z jedną na drugiej, a nie obok siebie) olbrzym był zaawansowanym androidem. Dawno temu stworzyła go tajemnicza rasa Avian (ludzi ptaków, podobno jakiś podgatunek Inhumans), która wiodła spokojny i odizolowany żywot w latającym mieście ukrytym wysoko wśród chmur. Kiedy ich cywilizacja chyliła się ku upadkowi, załadowali oni całą swoją wiedzę Bi-Beastowi (ale podzielili ją pomiędzy jego dwie głowy, co często doprowadza do sprzeczek między nimi) i pozostawili samego sobie, aby strzegł ich niesamowitego miasta.
Jednak wszystko zaczyna się jeszcze na ziemi, niewiadomo ile czasu później, kiedy Betty była akurat przemieniona w gamma Harpię. W to potężne i skrzydlate monstrum do walki z Hulkiem zmutował ją M.O.D.O.K.. Akurat frunęła ona niosąc Zielonego Olbrzyma w swych szponach, kiedy znikąd pojawiło się tornado, które ją wciągnęło i przeniosło do latającego miasta. To stęskniony i znudzony Bi-Beast wykorzystał technologię Avian, aby ją porwać, bo przypominała mu stwórców. A wraz z nią zabrał też Hulka.
Bi-Beast zaczął przyglądać się Harpy, choć bardziej wyglądało to na niezgrabną szarpaninę. Wtedy zaatakował go Zielony Olbrzym. Jednak android nie robił sobie niczego z jego prób, ani nawet z broniącej się zmutowanej Betty. Najpierw pozbawił ją przytomności, a potem raz, porządnie trzepnął Hulka w plecy. Ten się tak naburmuszył i zapowietrzył, że aż omdlał i przekształcił się w chuderlawego Bannera. Okazało się, że to z powodu rozrzedzonego powietrza, czyli warunków, jakie panowały w latającym mieście na wysokości wielu mil. I właśnie tak skończyło się ich pierwsze starcie. I jak tu nie kochać staroci?
Działo się to w Incredible Hulk vol. 2 #169 w historii pod tytułem "Calamity In The Clouds". To tutaj zadebiutował Bi-Beast, a komiks trafił do sprzedaży 31 lipca 1973 roku. Za scenariusz odpowiadał Steve Englehart, a za rysunki genialny Herb Trimpe, choć ciężko było coś dopasować do walki.
Zwycięzca: Bi-Beast. Trudno to nazwać do końca pojedynkiem, ale jednak był wtedy silniejszy i lepiej przystosowany do panujących warunków, które doprowadziły Hulka do porażki.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ale co to? To jeszcze nie koniec, bo w tym samym komiksie Hulk miał wyraźną ochotę na rewanż. Lecz szybko został on przerwany, więc opiszę go też tutaj, żeby nie marnować miejsca w następnych pojedynkach.
Kiedy Zielony Olbrzym poległ, przekształcił się w Bannera, a Bi-Beast dowiedziawszy się, iż jest on naukowcem, zaprzągł go do pracy nad przywróceniem zapuszczonemu miastu świetności. Lecz zamiast tego, Bruce wykorzystał technologię Avian, żeby uzdrowić zmutowaną Betty. Udało mu się i przywrócił jej poprzedni, ludzki wygląd. Nim jednak zrobił to samo sobie, przyłapał go Bi-Beast i po chwili mieliśmy kolejna bitkę androida z Zielonym Olbrzymem. Tym razem zdawało się, że idzie Hulkowi lepiej, ale we wszystko wplątał się M.O.D.O.K. i jego agenci A.I.M., którzy trafili tam lecąc gamma tropem Harpy. Tego było za wiele dla Bi-Beasta i nie chcąc, aby miasto wpadło w niepowołane ręce uruchomił sekwencję samozniszczenia i je wysadził.
Jakim cudem Bruce oraz Betty przeżyli upadek z wysokości? Czy M.O.D.O.K. i jego agenci A.I.M. zdążyli uciec na swój statek? I przede wszystkim czy Bi-Beast zginął w eksplozji? Heh, z perspektywy czasu odpowiedzi na te pytania są dość oczywiste, ale to był naprawdę dobry cliffhanger... i komiks.
Zwycięzca: Brak. Walka niedokończona.
9 komentarzy:
Najpierw napomnę tylko, że jutro w nocy, pierwszego kwietnia (i to nie żart), Wrestlemania XXVIII ! ! ! A teraz Abomination, Black Bolt, Gladiator, Juggernaut, Rulk, lub każdy już wie który Thor...
Kto następny?!?
No to koniecznie Gladiator!!!
mhm, dobry wybór na kwiecień
to będzie masakra ^^
Ciewkawie sie zapowiada Wrestlemania, niezle pojedynki. Jakie sa twoje typy Bolcie?
uff, myślałem, że już się spóźniłem z typami, a tu jeszcze godzina do
The Rock vs. John Cena - inaczej być nie może
CM Punk (c) vs. Chris Jericho - bo od powrotu nic nie wywalczył
Triple H vs. The Undertaker - bo kiedyś serię trzeba zakończyć
Daniel Bryan (c) vs. Sheamus - bo słyszałem, że go teraz ludzie lubią
Cody Rhodes (c) vs. The Big Show - inaczej nie uwierzę
Randy Orton vs. Kane - bo czekam na starego dobrego Kane'a
Team Teddy vs. Team Johnny - bo mają większy potencjał komediowy, szczególnie na dziś
Kelly Kelly + vs. Beth Phoenix + - bo oprócz niej mało która tam coś potrafi
Skoro już mnie ktoś na typowanie wyników WWE namówił, to jeszcze kilka luźnych uwag po gali:
- Trochę słabo było jak na "koniec pewnej ery". Cały czas odnoszę wrażenie, jakby kierowali to do coraz młodszego odbiorcy i tęsknię za szalonymi latami '90, gdzie w każdej walce musiała być krew, albo cycki i jak walczyli w klatkach, to włazili na jej dach i się z niego zrzucali. A tu, nawet zwyczajowo stołu meksykańskim komentatorom nie rozwalili...
- Jak tak Undertaker ma walczyć tylko jeden raz w roku, to go jeszcze mogą tak doić przez co najmniej 10 lat. Kiedyś se wymyśliłem, że to Kane zakończy jego rekord jak tylko założy maskę z powrotem, a tu nic. Może za rok.
- No i pół na pół, widziałem lepsze typowania ;]
A za niecały miesiąc Extreme Rules. Może tam się doczekam więcej tej "brutalności". A za tydzień ponoć w Gdańsku jedna gościnna gala. No i wczoraj powrócił Brock Lesnar! I jeszcze Prince Albert. Hehe, coraz więcej weteranów.
Sama walka HHH vs. The Undertaker była spoko. Za to te przytulaski na koniec były już przesadne, do porzygania. Co do lat 90' to masz 100% racji.
Niby 2 razy Kane już dostał od Takera na Wrestlemanii. Kto wie, Kane teraz kozaczy. Chociaż chciałoby się zobaczyć jeszcze Brothers of Destruction :)
The Rock vs. John Cena CM Punk (c) vs. Chris Jericho były ciekawe? Warto obejrzeć powtórki?
Nie daruję Ci tego Prince Alberta, nie zgadniesz co wyskakuje w wiki po wpisaniu tego jako hasło.
LOL, człowiek się całe życie uczy. Powinno się nazywać druga dziurka do siusiania, a nie Prince Albert ;D
Na tag team nie ma co liczyć, bo ten cały dział od lat leży i kwiczy w WWE. Znacznie lepiej wygląda to w TNA, jak kiedyś widziałem. Mają tam też lepszy wrestling kobiet i również kilku znanych weteranów, ale jakoś rzadko kiedy mogę na to natrafić.
Co do walk, to może na dzień dobry miałem zbyt duże oczekiwania. Można obejrzeć, choć do historii raczej nie przejdą. A i tak najlepsza była pierwsza, Sheamus vs. Daniel Bryan (c) ;]
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz
Uwaga!
Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)
Miłego komentowania!