Jeśli wierzyć statystykom, to pierwszy numer spotkał się z dość ciepłym przyjęciem, więc czas na następny i kolejne kolory na naszej gamma palecie. Coś świeżego, prosto z Fear Itself. Jak kiepski był to event, pewnie każdy już słyszał, więc nie znęcajmy się więcej. Skupmy się na całej reszcie. Serpent, upadły, zdeprawowany i zapomniany brat Odyna, po tysiącleciach niewoli został przebudzony przez faszystowską córkę Red Skulla i pierwsze co zrobił to ściągnął na Ziemię przeklęte młoty, aby poszukały sobie "godnych" właścicieli i zaczęły siać terror na całej planecie. I pech, a raczej samo przeznaczenie chciało, że jedna z tych broni wpadła w ręce niewiarygodnego Hulka.
Banner wraz z Betty akurat wypoczywali w Brazylii po szalonych przygodach w zakończonej serii Incredible Hulks, kiedy nieopodal nich spadł jeden z młotów. Nieświadomy konsekwencji Zielony Olbrzym go dotknął i przekształcił się w posłuszne Serpentowi monstrum, które świeciło jakby właśnie uciekło z filmowego planu Tron: Legacy. I tak oto w maju 2011 roku, w komiksie Fear Itself #2 narodził się (a raczej został nam przedstawiony) Nul - Breaker of Worlds!
Opętany i jeszcze wzmocniony mocą młota Hulk z miejsca zabrał się za rozwałkę i nawet Red She-Hulk nie była w stanie przemówić mu do rozumu. Terror i zniszczenie, wszystko zgodnie z planem, aby wzbudzić jak najwięcej strachu wśród ludzi ku chwale Serpenta. Na ratunek Ameryce Południowej i Środkowej przybyli Avengers, ale nie ci główni. Druga, żeby nie powiedzieć trzecia linia i Nul dał sobie z nimi spokojnie radę. Później został wezwany do Nowego Yorku, aby u boku Angrira (Thinga z innym młotem) stawić czoła Thorowi. Wydarzenie w sam raz na jeden z kolejnych pojedynków GWWF. Powiem tylko, że po wszystkim Nul znalazł się na orbicie okołoziemskiej, wszedł w atmosferę i rozbił się nieopodal Rumunii, w samym centrum Królestwa Wampirów. Tam kontynuował swoją rozwałkę i ku uciesze czytelników (a na pewno mojej) pozbywał się krwiopijców z uniwersum Marvela. Niestety nie wszystkich. Wśród ocalałych przewinął się między innymi Dracula oraz niejacy Forgiven. Jedna z członkiń tej grupy przybrała postać Betty i zwiodła Zielonego Olbrzyma. Na jej widok Hulk, choć to wydawało się niemożliwe i chyba jako jedyny wśród Worthy (Godnych), uwolnił się spod kontroli młota i zmiażdżył go w swoich dłoniach (końcówka mini Fear Itself: Hulk vs. Dracula). Dziwne, że to samo nie poskutkowało wcześniej z prawdziwą Betty. Nieważne.
Jak się na koniec eventu Fear Itself okazało, w tych przeklętych broniach były zaklęte dusze i moc pradawnych sług Serpenta, i po zniszczeniu młota prawdziwy Nul był w końcu wolny i przybrał materialną postać. Ze względu na wygląd nazwaną ją umownie Ebony Hulk, chyba tylko po to, żeby zachować jakąś poprawność polityczna i nie mówić o Black Hulku.
Na wolności Czarny Olbrzym wyczuł Concordance Engine, dziwaczną maszynę potrafiącą zakrzywiać czas i przestrzeń, a nawet i rzeczywistość, o której nikt nigdy wcześniej nie słyszał, ukrytą pod górą Wundagore i ruszył jej na spotkanie. Nie do końca załapałem, czy chciał za jej pomocą wrócić do domu, czy może zniszczyć całe uniwersum. Zapewne jedno i drugie. I na tą okoliczność ponownie powołano do życia drużynę Defenders (niestety bez Hulka w składzie), żeby go powstrzymała. Bohaterowie jednak polegli. Mocarny Nul dopadł do maszyny i wtedy ot tak z rzeczywistości wymazał go enigmatyczny Prester John, strażnik Concordance Engine. A było to w lutym 2012 roku, w Defenders vol. 4 #3.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wszystkie artykuły związane z Kolorowymi Hulkami, jak to umownie nazwałem, będziecie mogli znaleźć w Publicystyce z wyszczególnieniem, o których postaciach traktują, albo klikając na zwodniczo brzmiącą etykietę o nazwie Inkarnacje, choć nie tylko o nich będę tutaj pisał.
6 komentarzy:
Z fearitself czytałem tylko główną mini-serię i oczywiście jak się potoczyło losy hulka nie dowiedziałem się, także dzięki za streszczenie.
Rozwiązanie dość głupie , będe musiał przejrzeć jak to wyglądało z tą fałszywą betty:)
Wątek Nula , zapowiadał się dość ciekawie mimo idiotycznego wyglądu bestii ( ta wysunięta żuchwa i ogromne kły wyglądają śmiesznie).
Zapowiadało się fajnie a wyszło jak wyszło , jakaś wielka maszyna nie wiadomo skąd , strażnik również z podobnego miejsca który pozbył się od tak wielkiego czarnego problemu - nie fajnie.
Ajm.
Na koniec trzyczęściowej miniserii Fear Itself: Hulk vs. Dracula się Hulek od Nula uwolnił (zapomniałem o niej w tekście wspomnieć, a to ważne wydarzenie dla tego ostatniego). A pisał to Victor Gischler, więc było bardziej o samych wampirach, niż Zielonym Olbrzymie. I mimo iż miał on tam swoje momenty, to i tak nie polecam tej kiepskawej mini :p
BYŁ JESZCZE ALTERNATYWNY NUL.
CHYBA NIE MÓWISZ O TYM CHWILOWYM Z GŁUPIUTKICH HISTORYJEK Z one-shota SHAME ITSELF, bo w sumie nie WARTO. NAWET nikt NIE ZAPRZĄTAŁ sobie tym GŁOWY i TEGO NIE skanował, TAKIE TO ZNACZĄCE BYŁO. INNYCH what ifów ZWIĄZANYCH Z FI SOBIE NIE PRZYPOMINAM.
WŁAŚNIE GO MIAŁEM NA MYŚLI.
Seria Defenders vol. 4 się zakończyła i jest potrzebna drobna errata, ponieważ na jej finiszu astralna postać doktora Strange'a cofnęła się w czasie i namieszała zmieniając bieg wydarzeń. Ta wersja Defenders nigdy nie powstała i co za tym idzie nie walczyła z Czarnym Hulkiem.
Z jednej strony daje to nadzieję Nulowi, że jeszcze może gdzieś kiedyś się w komiksach pojawi.
Z drugiej strony (do czego się bardziej przychylam) Nul i tak sam z siebie szukał Concordance Engine i to nie Defenders go ostatecznie pokonali, więc jego los i tak jest raczej wciąż przypieczętowany.
Prześlij komentarz
Uwaga!
Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)
Miłego komentowania!