czwartek, 30 sierpnia 2012

GWWF #26: Hulk vs. Thor


Pewnie wszyscy zupełnie innego pojedynku się spodziewali, a tymczasem, niemal równe ćwierć wieku temu, wściekły, zielony Hulk szalał w pewnym miasteczku i niszczył wszystko na swej drodze. Wtedy na miejscu pojawił się Thor. Żądny mordobicia oraz pewny swej siły i wyższości nad brutalną, zieloną bestią.

Na dzień dobry Hulk dostał młotkiem w twarz, ale to go nie powstrzymało. Dalej zaciekle atakował. Lecz Gromowładny świetnie wykorzystywał Mjolnira w walce. Blokował nim ciosy, odbijał rzucane w swoją stronę skały, samochody i co rusz zadawał bardzo bolesne ciosy.


W końcu na twarzy Hulka pojawiła się pierwsza krew i wgnieciony w jakąś ścianę Olbrzym zarzucił swojemu przeciwnikowi, że to nie on jest taki silny, tylko młot, i bez niego byłby niczym. Jednak Thor nie dał się podpuścić i namówić na walkę w ręcz. Lecz wkrótce musiał. Bijatyka wciąż trwała, aż Zielony Olbrzym złapał jakąś miejscową dziewkę i zagroził, że ją zmiażdży, jeśli syn Odyna nie odrzuci swej broni. Thor nie miał wyjścia, cisnął Mjolnirem w dal i zabrał się za rękoczyny lekko uniesiony dumą.

Ich walka, mimo że na same pięści, powodowała coraz więcej zniszczeń w miasteczku. Gromowładny nawet to zauważył i chciał ją zakończyć, lecz Hulk zażądał od niego poddania się, a na to największy bohater Asgardu nie mógł sobie pozwolić


Pojedynek stał się jeszcze bardziej zaciekły. Przeciwnicy wylądowali na pobliskich torach kolejowych, gdzie Zielony Olbrzym łupnął w Thora nadjeżdżającym pociągiem. Nie lokomotywą. Całym pociągiem. W odpowiedzi Gromowładny rzucił Hulkiem w stertę cystern powodując olbrzymia eksplozję. I kiedy podmęczony syn Odyna myślał, że to już koniec, z płomieni wyskoczył wciąż jeszcze palący się Gamma Goliat prosząc o więcej.

Ale Thor nie miał już sił. Zielony Olbrzym wgniótł go w ziemię, a kiedy Gromowładny się podnosił, robił to ponownie zamieniając jego twarz w fioletową od siniaków papkę. Aż w końcu do dłoni Thora samoistnie powrócił Mjolnir. Wtedy Hulk uznał, iż udowodnił swoją tezę o zależności Gromowładnego od młota i odszedł.


Po wszystkim Thora jeszcze naszła refleksja, że przez swą dumę i chęć udowodnienia, kto jest silniejszy, sam zachowywał się jak bestia i jest równie odpowiedzialny za zniszczenie miasteczka co Hulk.

Miało to miejsce 18 sierpnia 1987 roku, w historii pod tytułem "Be Thou God, Or Monster!". Za scenariusz odpowiadali Stan Lee oraz Jim Shooter, a rysunki były dziełem sławetnego Erika Larsena, którego ktoś wypisał z błędem na liście twórców. Sam komiks to 385. numer Thora i taki był w owych czasach tytuł tej serii, mimo iż na okładce widniało Mighty Thor. Stopka nigdy nie kłamie.


A na deser jeszcze wycinek z tej wspomnianej powyżej okładki, która przeszła do klasyki. Jej twórcy to Ron Frenz oraz Allen Milgrom.

Zwycięzca: Lekko kontrowersyjnie zaliczę zwycięstwo Hulkowi. Narzucił swoje warunki gry i je wykorzystał. Ale trzeba oddać Thorowi, że dzielnie znosił srogie cięgi i do samego końca nie chciał się poddać.

2 komentarze:

Dżentelmen pisze...

Hulk vs Banner

Bla-Bolt pisze...

zacny wybór :]

ale będę musiał się jeszcze zastanowić nad logistyką, czy nie robić z tego Hulk vs. Hulk i nie podciągać pod to wszystkich innych inkarnacji, hmmm

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!