środa, 11 kwietnia 2012

GWWF #21: Hulk vs. Gladiator


Kallark, pewnie wszystkim lepiej znany jako Gladiator, najpotężniejszy z rasy wojowników Strontians, to całkiem słusznie uważany przez wielu odpowiednik Supermana w uniwersum Marvela. Ma bardzo podobne osiągi, strój oraz zdolności, tylko fioletową skórę i okazałego irokeza na głowie, a jego Kryptonitem jest pewność siebie. A właściwie jej brak. Więc jakie szanse będzie miał z gamma machiną zniszczenia, która z każdą chwilą robi się coraz silniejsza, a nie słabsza i łamała już niejednego ducha walki...? Ano żadnych, szczególnie kiedy Hulk będzie wyjątkowo zmotywowany.


Pewnego razu, ni stąd, ni zowąd, nagle na łamach komiksu pojawił się od razu kilkuletni syn Bruce'a Bannera, David. Szybko trafił on pod opiekę Pantheonu (organizacji, z którą mocno związany był Hulk w owych czasach, ale o nich kiedy indziej). Uważali oni, że to dziecko Betty, które ponoć wcześniej poroniła [patrz Incredible Hulk vol. 2 #360 - BB], a także chronili je, aby nie wpadło w ręce wrogów Zielonego Olbrzyma. A pomagał im w tym Doc Samson. I rzeczywiście ktoś dybał na życie chłopczyka. Ktoś zupełnie nie spodziewany i gamma nie powiązany, bo Gladiator oraz Oracle z Imperialnej Straży. Ale dlaczego?


Tymczasem Hulk prowadzał się z Janis Jones (córką Ricka z alternatywnej przyszłości znanej jako Future Imperfect) i powoli zatracał swoje człowieczeństwo. Znaczy przestawał być Professorem. Gamma Goliat wraz z towarzyszką podróży znalazł odrobinę spokoju na odludziu, nieopodal pewnej elektrowni atomowej. I właśnie tam odnalazł ich Samson szukający ratunku dla małego Davida. A tuż za nimi pojawili się Gladiator oraz Oracle. I się zaczęło.

Na nic się zdały tłumaczenia Imperialnych Strażników, że David to nie syn Bruce'a, tylko kosmita, Elamron. Obcy, psioniczny byt, do tego zmiennokształtny i wpływający na otoczenie, utwierdzający je, iż od zawsze w nim był. Elamron prawdopodobnie 'przyczepił się' do Hulka w czasie "Troyjan War" [patrz Incredible Hulk vol. 2 #413-416 - BB], jego ostatniej wizyty w kosmosie i tak trafił na Ziemię i przybrał taką, a nie inną postać. A co ważniejsze, sam też jest przekonany, że jest Davidem. Tak działa jego moc.


Może te tłumaczenia byłyby łatwiejsze do przełknięcia, gdyby nie podane z potężną dawką arogancji. Wręcz wyzywająco. I tak od słowa do słowa, aż Hulk w końcu rzucił się na Gladiatora. Ten szybko odparował cios, ale już było widać, że musiał to poczuć, a co za tym idzie, zaczął tracić pewność siebie. Nawet towarzysząca mu Oracle to zauważyła. Kallark prędko pojął, że wymiana na pięści nie ma sensu, więc zmienił strategię. Złapał Zielonego Olbrzyma w pasie i pomknął ku niebu, chcąc go wyrzucić w przestrzeń kosmiczną. A przypomnijmy, że były to czasy, kiedy Hulk jeszcze nie potrafił przeżyć w próżni. Zatem nim do tego doszło, chlasnął on dłońmi w głowę Gladiatora tworząc soniczną falę uderzeniową bezpośrednio w jego uszy. To go ogłuszyło i po chwili obydwaj spadli z wielkim hukiem na ziemię.


Kallark ponownie zmienił strategię i wystrzelił w Hulka niszczącymi promieniami z oczu. Aż wywiercił mu pokaźną dziurę w klacie, przez którą wylewały się wnętrzności. Lecz i to nie powstrzymało Gamma Goliata. Dopadł on Gladiatora i złapał za twarz odbijając moc promieni. Po czym niewiadomo skąd sobie przypomniał, lub wpadł na to (właściwie to wiadomo skąd, ale nie mogę tego znaleźć), że Kallark jest czuły na różnego rodzaju promieniowania, więc zaciągnął jego obite i obolałe ciało do pobliskiej elektrowni i wrzucił do reaktora. Po chwili Gladiator wyskoczył stamtąd w agonii i z piskiem na ustach, ale Hulk jeszcze nie skończył. Dorwał się do niego i zaczął młócić pięściami do nieprzytomności, dopóki nie zobaczył łez w przerażonych oczach uciekającego Davida.

I zatrzymajmy się tu jeszcze na chwilę. Czyli gdzieś tam, po świecie Marvela, od lat biega kosmita, który myśli, że jest synem Bannera? A może znowu zmienił formę 'przyczepiając się' do kogoś innego? Czy tylko ja widzę w tym spory potencjał?


Wydarzenia powyżej przedstawione miały miejsce w komiksie Incredible Hulk vol. 2 Annual '97, w pierwszej historii pod tytułem "Sins Of The Father". Jej twórcy to Chris Cooper oraz Jeff Rebner, nazwiska mi zupełnie obce, ale dobrze się to czytało i oglądało. Komiks trafił do sprzedaży 12 marca 1997 roku i był to dwudziesty pierwszy hulkowy annual.

Zwycięzca: Hulk!

4 komentarze:

Bla-Bolt pisze...

Druzgoczące zwycięstwo i dużo obrazków tym razem było, bo wiem, że niektórzy strasznie promują Gladiatora, więc będzie na złośliwe kontrargumenty ;]

Abomination, Black Bolt, Juggernaut, Rulk, Thor
Kto następny?!?

wielki_wu pisze...

Może U-Foes? Kojarze,że z nimi walczył,a jak nie,to niech będzie Juggernaut

Anonimowy pisze...

A może Sentry?
Korg

Anonimowy pisze...

Na razie staram się zwiększyć nieco bilans w opisanych już pojedynkach w GWWF (bo tam niemal wszędzie po jednej rundzie) dlatego ograniczam wybór. Zatem Juggernaut następny.

~BB

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!