czwartek, 10 marca 2011

GWWF #7: Hulk vs. Juggernaut


Specjalnie na życzenie panny PeSZek. Najsilniejszy z silnych kontra niepohamowana siła! Starcie dwóch istnych tytanów mocy, które o dziwo rozpoczęło się od ich współpracy.

Prezentowany tutaj pojedynek miał miejsce bardzo dawno temu. W czasie kolorowych lat siedemdziesiątych i było to bodajże pierwsze spotkanie tych postaci. Juggernaut w owym okresie był nieustannie więziony w jakichś alternatywnych wymiarach, gdzie nie mógł nikomu zrobić krzywdy. A to odsyłali go tam X-Men, a to Doctor Strange, lub trafiał tam jeszcze inaczej. A Hulk tymczasem właśnie zakończył ciężkie mordobicie z Rhino oraz Abominationem i był w swojej zielonej, niezbyt inteligentnej formie.

Nieco osłabiony, po wspomnianym powyżej pojedynku, gamma olbrzym padł ofiarą wojskowych. A dokładniej pułkownika Johna D. Armbrustera, ówczesnego dowódcy bazy Hulkbuster. Specjalną maszyną pojmał on zielonego olbrzyma i uśpił gazem. Nieprzytomny Hulk trafił do specjalnej celi, która w zamyśle była przygotowana na przetrzymywanie tak potężnego osadzonego.


Wkrótce w bazie Hulkbuster pojawił się niejaki doktor Peter Corbeau. Twórca kosmicznej bazy Starcore, zdobywca Nobla i ponoć kolega Bannera ze studiów. Innymi słowy geniusz. I akurat wtedy z letargu wybudził się Hulk. Widząc, że jest uwięziony zaczął szaleć. Usypiający gaz przestał na niego działać, a cela, pomimo wcześniejszych zapewnień, ledwo wytrzymywała napór olbrzyma. W tej sytuacji trzeba była działać szybko, nim baza zostanie zniszczona. Doktor Corbeau wpadł na pomysł, aby zamknąć Hulka w alternatywnym wymiarze i naprędce zbudował potrzebną do tego maszynę.

Po bliżej nieokreślonym czasie wszystko było już gotowe. Strzelono do Hulka tajemniczą wiązką energii, która rozrywała czas i przestrzeń. Zielony olbrzym zniknął z celi, ale gdy dym się rozrzedził okazało się, że w jego miejsce pojawił się inny kolos. Był to Juggernaut! Wierząc mu na słowo, alternatywny wymiar, w którym przebywał, ponoć sam chciał się go pozbyć i wykorzystał nadarzającą się okazję, aby wypchnąć go z powrotem na Ziemię.


Wojskowi w panice odpalili ponownie swoją maszynę otwierającą portal do innych wymiarów, lecz zamiast odesłać Juggernauta, sprowadzili ku własnej zgubie z powrotem Hulka. Dwa potężne olbrzymy uwięzione w jednej celi, mimo że sobie nie ufały, szybko doszły do porozumienia, aby wspólnymi siłami uciec. W oka mgnieniu rozprawili się oni z całym wojskiem. Myśliwce, czołgi, piechota, nic nie było w stanie ich powstrzymać. Z bazy Hulkbuster pozostały gruzy.

Po wszystkim, kolosy się rozdzieliły. Lecz nieco później i znacznie dalej, Hulk zobaczył jak Juggernaut atakuje jakichś bogu ducha winnych cywili i z miejsca ruszył im z pomocą. Od słowa do słowa i w końcu doszło do mordobicia, na które wszyscy czekają. Hulk oraz Juggernaut tłukli się jak równy z równym. Wymieniali potężne ciosy i kopniaki rozwalając przy okazji kilka pomniejszych gór. Wet za wet, lecz bez większych skutków. Wreszcie Juggernaut spróbował skręcić zielonemu olbrzymowi kark. Lecz ten złapał go za dziury w hełmie i zaczął obracać nim na wszystkie strony. Hulk robił to tak gwałtownie i szybko, że w końcu zaczepu puściły, Juggernaut poleciał gdzieś w nieznane i łupnął w skały, a w dłoni zielonego olbrzyma pozostał jego kask.


Hulk myślał, że to już koniec walki. Wyrzucił hełm i ruszył w swoją stronę. Tymczasem Juggernaut szybko wygrzebał się spod gruzów i był gotów do kontynuacji, kiedy nagle zaatakowali go Professor X, Marvel Girl oraz Cyclops. Niepohamowany kolos nie miał szans bez swojego kasku przeciw mentalnym atakom i padł pokonany. Okazało się, że X-Meni akurat przejeżdżali w okolicy, ponoć byli w drodze, aby zwerbować Havoka oraz Polaris, kiedy zauważyli walkę tytanów i postanowili ją przerwać.

Opisywany powyżej pojedynek miał miejsce w Incredible Hulk vol. 2 #172, w historii pod tytułem "And Canst Thou Slay... The Juggernaut?". Komiks ten został wydany gdzieś na przełomie lat 1973 i 1974. Niestety nie sposób tego dokładnie określić. Za rysunki odpowiadał legendarny Herb Trimpe, a za scenariusz mało znany i raczej rezerwowy w tym tytule scenarzysta - Tony Isabella.

Zwycięzca: Brak. Pojedynek nie został skończony.

4 komentarze:

Bla-Bolt pisze...

Hulk vs. Black Bolt! Zakrzyknął pierwszy anonimowy gość, który tutaj zajrzał ;]


Od następnego numeru, czyli od GWWF #8, który będzie poświęcony mojemu ukochanemu imiennikowi, będziecie mogli sami wybrać następnego przeciwnika dla zielonego olbrzyma!

Wystarczy, że kiedy pojawi się każdy następny numer GWWF, w komentarzu pod nim wpiszecie, jaką postać chcielibyście zobaczyć zmiażdżoną w następnym miesiącu. Obowiązuje zasada, kto pierwszy ten lepszy. A ja postaram się sprostać Waszym życzeniom.
Nie obiecuje jeśli wybór będzie zbyt dziwaczny, ale postaram się :P

Anonimowy pisze...

Okej, kiedy ten następny numer?

Bla-Bolt pisze...

Robię GWWF mniej więcej raz w miesiącu. Więc trzeba wykazać się fartem, albo zaglądać na bloga dość systematycznie nabijając mi oglądalność. Niach, niach, niach. Chytre ;]

PeSZek pisze...

Dzięki :)

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!