wtorek, 4 września 2012

GWWF #27: Hulk vs. Bruce Banner


Jaskinia Bannera. Jego tajne laboratorium ukryte gdzieś na pustyni. A w środku masywny bunkier, z którego wydobywa się nieustające dudnienie. Bam. Bam. To Hulk wali pięściami w drzwi i próbuje się wydostać na zewnątrz. Bunkier był specjalnie przystosowany, aby więzić i wytrzymać napór Gamma Goliata. Nieraz już to nawet robił. Lecz tym razem jest inaczej. Stal i beton ustępują po woli. A po drugiej stronie drzwi stoi Bruce Banner. Normalnie, jako zupełnie osobna persona. I robi wszystko, żeby nie wypuścić Hulka.


Nadaremno. Rozłoszczony Hulk wreszcie rozwalił potężne, więżące do wrota i spojrzał z pogardą z góry na leżącego pośród gruzów Bannera. Niewiadomo o co poszło, ale to nie żarty. Bruce ledwo uniknął pierwszego ciosu, który miał go zmiażdżyć, a zamiast tego wylądował na ścianie. Uderzenie wyrwało szczelinę prowadzącą na powierzchnię, w której skrył się Banner i dzięki niej uciekł. Jednak Zielony Olbrzym nie dał za wygraną. Wepchał tam ręce i rozstąpił przed sobą ziemię, po czym jednym susem doskoczył do biegnącego Bannera i dopadł go na pustyni. Powalił na glebę i... nagle Bruce zniknął i pojawił się kilka metrów dalej. Hulk znowu do niego dobiegł, ale nie złapał, bo Banner znowu zniknął. I tak w kółko, tyle że za każdym razem Bruce pojawiał się coraz i coraz to dalej. Aż w końcu Zielony Olbrzym w ogóle go nie widział i pozostał sam ze sobą.


I dopiero wówczas okazało się, iż były to wyłącznie psychiczne halucynacje odzwierciedlające to, co działo się w mniej efektownej rzeczywistości. To Doc Samson dzięki swojej nowatorskiej metodzie, nutrientowej kąpieli, rozdzielił fizycznie obydwie osobowości. A właściwie to wyciągnął z Hulka całego Bruce'a Bannera oraz wszystko co on sobą reprezentował i pozostawił jedynie pustą, zieloną skorupę. To nie mogło się skończyć dobrze. I nie skończyło.

Świetna para przeciwników i jak widać nie będę się w niej ograniczał jedynie do fizycznych starć. Te mentalne też dobre, choć może być trudno, kiedy do gry wejdzie więcej inkarnacji.


Wszystko działo się 8 października 1985 roku w Incredible Hulk vol. 2 #315, w historii pod tytułem "Freedom!", którą stworzył i sam zilustrował John Byrne. Doskonała rzecz.

Zwycięzca: Brak. Wszystko działo się w głowie, bez wyraźnego zwycięscy i zakończyło fizycznym rozdzieleniem.

11 komentarzy:

Bla-Bolt pisze...

post numer 200 na blogu!!!1!!1!
gamma kampania wrzesniowa!!1!
co tak mało Thingów, Rosomaków, Thorów i Black Boltów!?!?
kto następny!?!??/

Dżentelmen pisze...

Skoro tak ładnie prosisz... Hulk vs Wolverine

Anonimowy pisze...

Ja poproszę Hulk kontra Alpha Flight:)

Bla-Bolt pisze...

Już zdążyłem napalić się na Rosomaka. Zawsze myślałem, że pojawi się od razu i to co chwilę, a tu proszę, wypłynął dopiero po dwóch latach i to jeszcze specjalnie wywołany.
Zresztą Alpha Flight to zbyt ogólny wybór :p

Anonimowy pisze...

Dobra to wybierz ty Bi-Bolcie kogoś z Alpha Flight :)

Bla-Bolt pisze...

przecież Wolverine został już wybrany :p

Anonimowy pisze...

No to może kogoś z Eternals ?
Chyba z kimś z tej grupy walczył Hulk ?

Dżentelmen pisze...

Lol. Nie rozumiesz, że pierwszy post wybiera? Poczekaj do następnej walki i jak ci się uda być pierwszym to będziesz mógł wybrać.

Anonimowy pisze...

Nie pierwszy posta jak już tylko pierwszy posta napisze. Ok, może mi się kiedyś uda być pierwszym

Dżentelmen pisze...

"Nie pierwszy posta jak już tylko pierwszy posta napisze." Co?

Bla-Bolt pisze...

w sensie, że nie pierwszy komentarz, bo ten jest zazwyczaj mój, tylko kto pierwszy na niego odpisze, tak zgaduję

i przy okazji zasady przypomnę, kto pierwszy ten lepszy, zawsze ma pierwszeństwo... chyba, że jego typ nie będzie mi się podobał, albo następne będą lepsze ;p

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!