GWWF #39: Hulk vs. Iron Fist i Luke Cage

Miał być zupełnie inny pojedynek tych postaci, ale tak dawno nic nie pisałem, że potrzebuję czegoś krótkiego na rozgrzewkę. Jeden z klasycznych komiksów Zielonego Olbrzyma.

Hulk, rozwścieczony i zupełnie poza kontrolą, od jakiegoś czasu cały czas podjudzany i doprowadzany do szału przez Nightmare, miażdży wszystko i wszystkich na swojej drodze. A kiedy dociera do Nowego Yorku, S.H.I.E.L.D. oraz cała superbohaterska śmietanka Marvela muszą wziąć się do ciężkiej roboty. I właśnie w takich okolicznościach swoje pięć minut mieli Iron Fist i Luke Cage. No może jedną minutkę.

Pierwszy ruszył Iron Fist dodając sobie pewności siebie w myślach. Atak miał być gwałtowny i z całej siły. Lecz żelazna pięść, w której skoncentrowana była cała duchowa energia została zwyczajnie złapana, a potem uścisk na niej się zacisnął, fala uderzeniowa powróciła do nadawcy i powietrze wypełnił przeraźliwy krzyk Iron Fista.

Na to wzdrygnął się Cage. To coś więcej niż przyjaciele, więcej niż partnerzy, to prawdziwy bromance. Luke rzucił się na Hulka od tyłu wykrzykując swoje groźby. Lecz gdy ten się odwrócił, trzasnął Cage'a na odlew, co cisnęło nim w dal. Power Man przeleciał przez kilka budynków i łupnął nieprzytomny na ulicę. Po wszystkim Hulk poszedł dalej... czy jakby to powiedział czarny_samael, uciekł. Heh.

A wszystko to w jubileuszowym i podwójnej grubości komiksie Incredible Hulk vol. 2 #300, który trafił do sprzedaży 10 lipca 1984 roku. Za scenariusz odpowiadał Bill Mantlo, za rysunki Sal Buscema. Świetny hulkowy duet. A historia miała tytuł "Days Of Rage!" i jest pełna jeszcze innych mordobić Sałaty.

Zwycięzca: W obydwóch przypadkach Hulk.