Wspominałem, że będę się od czasu do czasu wpychał bez kolejki, żeby zwiększać bilanse w co poniektórych parach, albo z wydaniami specjalnymi i to właśnie jeden z takich przypadków, a przy okazji ponarzekam sobie też na to co się obecnie dzieje w serii Zielonego Olbrzyma.
Jak wszyscy wiedzą, albo i nie, po Fear Itself nagle, ni z gruchy ni z pietruch, Hulk oraz Bruce Banner pojawili się jako dwie osobne postacie. I nie będzie to chyba już żadnym spoilerem, jeśli powiem, że za tym ich rozdzieleniem stał nie kto inny jak złowrogi Doktor Doom.
Ot taki był pomysł Jasona Aarona, nowego scenarzysty, żeby olać sikiem koszącym wszystko to co na koniec swojego runu zrobił Greg Pak i bez żadnego znaczącego powodu skłócić Bannera z Hulkiem, mimo iż dopiero co się zaakceptowali. Skłócić ich do tego stopnia, że Zielony Olbrzym był gotów zawrzeć umowę z samym diabł... znaczy Doomem. No i numerację znowu zmieniono, a tego też nie lubimy.
Hulk nagle zapałał do Bannera taką nienawiścią, że zawarł pakt w ciemno. Przysługa za ekstrakcję świadomości Bruce'a. A wspomnieć tu należy, że tego delikatnego i precyzyjnego zabiegu na żywym mózgu, Doom dokonał piłą mechaniczną. Nom groteska. Dodać do tego wszędobylskie zmutowane zwierzaki, rzucanie się małpimi odchodami i kompletne bazgroły Whilce'a Portacio, słowo groteska najlepiej opisuje dotychczasowe dokonania Jasona Aarona w zielonym odłamie uniwersum Marvela. Scenarzysta kompletnie przereklamowany, mym zdaniem.
Ale wracając do tematu. Doom wyciął Hulkowi kawałek mózgu i w ten sposób pozbył się świadomości Bannera (to raczej nie działa w ten sposób). A później umieścił ją w sztucznie wyhodowanym klonie i ta da, dwie różne postacie. Dopiero po tym Doom podał cenę i powiedział, że chce Bruce'a na niewolnika. To miała być kara za to, że ten mu kiedyś podpadł, a przy okazji wykorzysta też jego geniusz do swoich niecnych celów. Hulk się zgodził i odszedł pozostawiając swoją drugą połówkę w rękach szarlatana.
Jednak Zielony Olbrzym szybko się zreflektował i wrócił złamać warunki umowy. Co oczywiste, niezbyt się to spodobało Doomowi. Zaczął grozić i walnął jedną ze swych pokazówek, roztaczając nad głową potężne wyładowani energii. A tymczasem Hulk go tylko łupnął i tyle. Nawet nie pokazano nam tej walki do końca. Ino widzimy jak Doom wypada przez ścianę, a Gamma Goliat odskakuje w siną dal z Bannerem pod pachą i później porzuca go gdzieś na pustyni, co mogliśmy zobaczyć w jednym z epilogów Fear Itself.
Pojedynek ten miał miejsce 14 marca 2012 roku w Incredible Hulk vol. 4 #6 w historii po tytułem "Hulk vs. Banner!" - chapter three: "And Only One Shall Smash!". Za kiepski scenariusz odpowiadał Jason Aaron, a za jeszcze gorsze rysunki Whilce Portacio, któremu w ogóle się nie chciało.
Zwycięzca: Niech będzie, że Hulk. Nie widzieliśmy tego dokładnie, ale w końcu pozbył się Doktora Dooma i bez dalszych problemów porwał Bannera.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Niedługo później obydwaj adwersarze, Hulk oraz Doom, ponownie się spotkali. Lecz trzeba najpierw wiedzieć, że w międzyczasie Bannerowi kompletnie odbiło. I tu pojawia się kolejny zarzut do scenarzysty, bo niby dlaczego? Jak? Gdzie? Kiedy? I po co? Przecież to nie pierwszy raz, kiedy Zielony Olbrzym i Bruce są przedstawiani rozdzielnie i nigdy przedtem ten drugi nie przejawiał zapędów psychopatycznych. A tu jest toczącym pianę, kompletnym szajbusem z wytrzeszczonymi oczyma, którego Hulk musiał zabić (ale nie martwcie się, już mu się zdążyło poprawić po tej chwilowej śmierci).
Hulk ponownie udał się do Latverii. Z zarzutami i ochota na mordobicie, że to wszystko wina Dooma. Że musiał coś zrobić świadomości Bannera podczas rozdzielenia i stąd to jego szaleństwo. Lecz tym razem Doom nie czekał na pierwszy cios, ani nie robił popisówek, tylko od razu wystrzelił Gamma Goliatowi energią prosto w twarz. Widać uczy się na błędach. Później było kilka ciosów, trochę się posiłowali. Hulk wgniótł mu maskę ciosem z główki. A Doom zaczął robić uniki dzięki teleportacji i próbował wmówić mu, tak jak i scenarzysta nam, że Banner zawsze był niebezpiecznym i morderczym świrem, którego tylko strach przed wypuszczeniem Zielonego Olbrzyma stopował.
Hulk tak się w to wszystko zasłuchał i chyba zaczął wierzyć, że przestał walczyć, a stary, poczciwy Doktor wciąż go raził energią. I znowu nie widzieliśmy finału walki, tylko po wszystkim pokazali Hulka leżącego na popękanej ziemi, a w tle mogliśmy usłyszeć groźby Dooma, żeby to mu było ostatni raz.
Pojedynek ten miał miejsce 18 kwietnia 2012 roku w Incredible Hulk vol. 4 #7 w historii po tytułem "Hulk vs. Banner!" - chapter four: "The Monster Is Dead... Long Live The Monster!". Za wręcz tragiczny tym razem scenariusz odpowiadał znowu Jason Aaron, a za kiepskie rysunki Whilce Portacio, ale ktoś po nim poprawiał, więc nie było aż tak źle.
Zwycięzca: Niech będzie, że Dr. Doom. Nie widzieliśmy tego dokładnie, ale zagadał Hulka i wykorzystał jego wątpliwości do osłabienia woli walki.
1 komentarz:
Maestro wciąż obowiązuje jako następny przeciwnik :p
Prześlij komentarz
Uwaga!
Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)
Miłego komentowania!