poniedziałek, 27 września 2010

GWWF #3: Hulk vs. Punisher


Doszedłem do wniosku, że nie będę się ograniczał w tej kolumnie wyłącznie do regularnego uniwersum Marvela. Bo właściwie czemu? Będę miał przynajmniej pretekst, żeby popisać sobie o tych mniej znanych tytułach i wystarczy tylko, że gdzieś w tekście zaznaczę, iż to walka z alternatywnego świata i już.

I z takim właśnie pojedynkiem mamy tutaj do czynienia. Króciutkie starcie na łamach miniserii Marvel Universe vs.The Punisher. Franek, tytułowy bohater, więc z góry wiadomo jak się to skończy, kontra oszalały na punkcie ludzkiego mięsa Hulk (tak, to on, niech długie włosy a la Skaar Was nie zwiodą). A wszystko to w rzeczywistości, w której po Ziemi rozprzestrzeniła się piekielna zaraza zamieniająca prawie wszystkich w kanibalistyczne, żądne krwi bestie.


Nie będę spoilerował i nie opiszę jak doszło do tej plagi. Musicie jedynie wiedzieć, że Punisher jako jeden z nielicznych okazał się być na nią uodporniony i już od kilku lat prowadzi swoją krucjatę, a raczej polowanie na każdą z przemienionych super istot. Bo to oni, zarówno bohaterowie jak i złoczyńcy, sieją na tym świecie największe spustoszenie. Zdziczeli, zawsze głodni i uwstecznieni umysłowo zaczęli łączyć się w plemiona i brutalnie rywalizować między sobą traktując postronnych jedynie jako kolejne posiłki.

A Franek, jak to on, nie szuka pomocy czy rozwiązania tego problemu, tylko z zimną krwią zabija ich wszystkich, jednego po drugim. Powoli już popada w rutynę, lecz tym razem jest inaczej, znacznie niebezpieczniej, gdyż trafił na samego Hulka. Dawno temu, kiedy Punisher współdziałał jeszcze z innymi niezakażonymi herosami, widział jak zielony olbrzym bez trudu rozprawił się Rosomakiem, więc wiedział, że to nie przelewki. Lecz był na to również dobrze przygotowany.


Uniknął kilku wielkogabarytowych przedmiotów lecących w jego stronę i wyciągnął łuk oraz strzałę zakończoną jednym z pazurów Wolverine'a. Po czym przymierzył i strzelił Hulkowi prosto w oko przebijając jego czaszkę na wylot. A ten po chwili padł trupem. Łatwo poszło, może nawet zbyt łatwo. Czy to Franek jest taki cwany? A może Hulkster osłabiony zarazą? Nie. To tylko wątek poboczny, pojedyncza scenka w miniseri, w której tytułowym bohaterem jest Punisher. I pomimo tak spektakularnego zwycięstwa, nic się nie zmieniło. Wciąż nie ma żadnej nadziei dla tego apokaliptycznego świata, a Frank Castle kontynuuje swoje krwawe łowy.

Walka ta miała miejsce w komiksie Marvel Universe vs.The Punisher #2 wydanym dość niedawno, bo w sierpniu 2010 roku. Była ona dość rozczarowująca, tak jak i sam występ Hulka w całej tej miniserii. Trochę go mało, jak na fakt, że przewijał się na okładkach i w niemal każdej możliwej zapowiedzi tego tytułu. Ale czego to się nie robi dla podbicia sprzedaży.


Mimo wszystko miniseria ta jest godna polecenia. Jej scenarzysta, Jonathan Maberry z każdym swoim kolejnym komiksem napisanym dla Marvela zyskuje coraz więcej w moich oczach. Czekam na coś poważniejszego w jego wykonaniu. A rysunki Gorana Parlova mają swój klimat, świetnie pasują do przedstawianej historii i powinny spodobać się każdemu. Reasumując, rzecz warta przeczytania.

Zwycięzca: Punisher. Ale to pojedynek poza regularnym uniwersum Marvela, więc nie brany pod uwagę w ogólnym bilansie.

1 komentarz:

Bla-Bolt pisze...

Dokonałem rewizji wyniku w tym pojedynku. A właściwie w bilansie ogólnym, bo postanowiłem w nim nie brać pod uwagę walk, które nie dzieją się w regularnym uniwersum Marvela. Co nie znaczy, że nie będę o nich pisał :]

Tak wydaje mi się bardziej sprawiedliwie i miarodajnie. A wyjątkiem będą tylko pojedynki międzywydawnicze, z takim Supkiem albo Gackiem, bo tam inaczej się nie da...

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!