czwartek, 2 lutego 2012

Skaar: Son Of Hulk #11-12


Skaar: Son Of Hulk #11 (2009-06-03) - "Skaar: Son Of Hulk" - part 1

[Uwaga: Seria z niewiadomych przyczyn, chwilowo, na ten i poprzedni numer, zmieniła nazwę na samo Skaar. Przynajmniej sam tytuł na okładce, bo w stopce i wszędzie indziej było po staremu. A akcja tego komiksu ma miejsce po wydarzeniach w wydaniu specjalnym Planet Skaar Prologue. - BB]

Gabinet Normana Osborna. Dyrektor H.A.M.M.E.R. z zadowoleniem ogląda w telewizji wiadomości, w których przypisano mu wszystkie zasługi za powstrzymanie szalejącego olbrzyma zwącego się synem Hulka, jednocześnie podkreślając nieporadność Fantastic Four i She-Hulk. W międzyczasie Victoria Hand raportuje Osbornowi o sytuacji po tym zdarzeniu. Hulk, ten prawdziwy, zielony, gdzieś zniknął, a Warbound opuściło Gammaworld. Dyrektor H.A.M.M.E.R. nakazuje ich obserwować, ponieważ według niego Kate Waynesboro może coś jeszcze wiedzieć o niedawnym przybyszu, czym nie zechciała się podzielić.

Bakerville, Missouri. Osborn się nie mylił, Kate Waynesboro rzeczywiście coś wiedziała. Dzięki pradawnej mocy wyczuwała ona, iż Skaar nie zginął i razem z Elloe, Korgiem oraz bezimienną wojowniczką Brood wyruszyła samochodem na poszukiwania. Są oni już wpół drogi do Ohio.

Niedaleko Dayton, w Ohio. Skaar w swej, można by rzec, ludzkiej postaci przechadza się po lesie. Kojot, o którego się wcześniej zatroszczył zdechł, więc musiał go zakopać. Niecodzienny wygląd hulkowego syna przyciągnął uwagę dwójki dzieciaków z pobliskiej mieściny, chłopca i dziewczynki. Zaczęli oni podążać za Skaarem nie dając mu spokoju, zaczepiając i drwiąc z jego wyglądu. Syn Hulka próbując ich uniknąć, wszedł na stromą skarpę, lecz dzieciaki podążyły za nim. Nagle jeden z nich, chłopiec, spadł z tego urwiska. Skaar próbował go złapać, ale na próżno. Widząc tę krzywdę, hulkowy syn momentalnie przypomniał sobie inne, jakie widział. Mianowicie ostatnie tchnienie swojej rodzimej planety, która dokonała żywota na jego oczach.

Zaledwie czterdzieści osiem godzin temu, kiedy Skaar był wciągany w kosmiczny portal, zdążył jeszcze zobaczyć jak Sakaar było niszczone. Jak skalna emanacja jego matki wznosi pradawną mocą wielkie, kamienne statki, na które w panice ewakuowały się setki, tysiące mieszkańców planety. Jak Galactus złapał ręką Caierę i poprzez nią pożerał całą energię z jej świata. I w końcu jak Sakaar rozpadło się w drobny mak. Wszystko to odbyło się na oczach hulkowego syna nim ten przeniósł się w nieznane i nic nie mógł on na to poradzić.

Teraz, planeta Ziemia. Niedaleko małej mieściny w Ohio. Policyjny patrol zatrzymał się widząc małą, zapłakaną dziewczynkę wybiegającą z lasu, a tuż za nią wyszedł szaroskóry, zakrwawiony chłopiec, Skaar. Funkcjonariusze w pierwszym odruchu rzucili się z pomocą dziewczynce i obezwładnili, po czym skuli hulkowego syna. Lecz nim zdążyli zauważyć, że ciągnął on za sobą prowizoryczne nosze, na których leżał chłopiec ze złamaną nogą i że tak naprawdę pomagał, to Skaar pod wpływem stresu przekształcił się z powrotem w zielono-szarego olbrzyma, dzikiego i brutalnego, jakiego dobrze znamy z poprzednich przygód.

Kilkaset mil dalej, na południowy-zachód, gdzieś na pustynnych terenach. Hulk zaszył się na pustkowiu i spokojnie wypoczywał, kiedy nagle ponownie coś poczuł, a jego oczy zalśniły zielonym blaskiem.

Z powrotem w Ohio. Skaar właśnie niszczył radiowóz i straszył policjantów, kiedy na to wszystko nadjechali członkowie Warbound. Przymierze próbuje przekonać olbrzyma, że wiedzą, co czuje i chcą mu pomóc poradzić sobie z gniewem. Proponują mu członkostwo w Warbound i ochronę przed niebezpieczeństwami tego, nowego dla niego świata. Przy nich znowu będzie mógł być sobą i powrócić do swojej ludzkiej formy. Jednak Skaar po krótkiej refleksji wysnuwa wnioski, iż dzięki nim dowie się czegoś więcej o swoim ojcu, żeby móc się z nim zmierzyć. Szybko dochodzi do rękoczynów, a nawet brutalnego mordobicia, w którym członkowie Przymierza nie maja szans. Wtedy uwagę walczących rozproszył zbliżający się odgłos dudnienia i potężne, systematyczne wstrząsy ziemi. To Hulk zbliżający się swoimi susami. Zielony Olbrzym wpadł wściekle pomiędzy walczących, a sama energia jego skoku porozrzucała ich na boki i wytworzyła wielki krater. Starcie Hulka i Skaara zdaje się być już nieuniknione.

Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Ron Lim, Dan Panosian

Postacie:
* Skaar
* Katherine Waynesboro, Elloe Kaifi, Korg, bezimienna wojowniczka Brood (Warbound)
* Hulk [Bruce Banner]
* Norman Osborn, Victoria Hand
* kamienny duch Caiery, Hiro-Kala, Silver Surfer, Galactus

Cytat Historii:
Skaar: "Just tell me, how do I kill him?"
Kate Waynesboro: "Simple... you don't."

Black Bolt


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Skaar: Son Of Hulk #12 (2009-06-24) - "Skaar: Son Of Hulk" - part 2

Ohio, niedaleko Shakesville. Hulk stanął naprzeciw swojego syna i żaden z nich nie jest zainteresowany rozmową, na co liczyli obecni tam członkowie Przymierza. Skaar szybko złapał za olbrzymi siepacz, jaki przywiózł ze sobą Korg i zaczął haratać nim swojego ojca. Na niewiele się to zdało i obydwa olbrzymy zwarły się w brutalnym pojedynku, wymieniając się ciosami tak potężnymi, że ziemia pod ich stopami zaczęła pękać i krwawić lawą. Korg nieroztropnie próbował ich rozdzielić, co przypłacił zebraniem kilku potężnych uderzeń, kiedy to Hulk złapał go za nogi i począł używać niczym maczugi. Tych walczących olbrzymów nie da się już powstrzymać. Przy okazji wyszło na jaw, że Hulk nie rozpoznaje swoich towarzyszy z Przymierza, a także kompletnie nie wie, o czym mówi Skaar wspominając planetę Sakaar. Okazało się, iż Banner skutecznie spycha na bok osobowość Zielonej Blizny, dlatego od czasu World War Hulk mamy do czynienia z prymitywnym i niezbyt rozgarniętym olbrzymem. Lecz teraz pod naporem wspomnień i widoku syna, który odziedziczył oczy po swojej matce, nagle Hulk wszystko sobie przypomniał i na nowo rozgorzał w nim niewyobrażalny gniew. Zielony Olbrzym niemal rósł w oczach i buchał gamma-energią aż cała okolica zaczęła się trząść. Jednak po chwili przekształcił się w Bannera, a potem z powrotem w ograniczonego olbrzyma, który znowu nic nie pamięta. Widać, że jego osobowości walczą między sobą. Zaskoczony tym wszystkim Skaar poczuł się zawiedziony, chciał się zmierzyć ze swoim ojcem, potężnym królem, a nie głupim, zielonym olbrzymem.

W tym samym czasie, członkowie Przymierza, po doświadczeniach, jakie zebrał Korg, postanowili się już nie wtrącać w tą walkę. Zresztą nie mieli już ku temu sposobności, gdyż Kate Waynesboro zauważyła, że wciąż powiększające się pęknięcia ziemi niebezpiecznie zbliżają się do położonej niedaleko elektrowni atomowej. Członkowie Przymierza ruszyli tam z ratunkiem. Próbowali powstrzymać walające się budynki i kominy oraz pomagali pracownik elektrowni w ewakuacji.

Skaar tymczasem próbował ponownie sprowokować Hulka do ujawnienia się Zielonej Blizny. Lecz olbrzym tym razem najwyraźniej nie jest zainteresowany walką i jej unika. Kwituje, że nie wie kim jest Skaar ani czego od niego chce, po czym pozostawia go samego i doskakuje do elektrowni, aby pomóc członkom Przymierza.

Tam sytuacja nie wygląda najlepiej, zniszczenia są już zbyt duże, jeszcze chwila i nastąpi katastrofa. Wtedy, ku zaskoczeniu wszystkich, z odsieczą przybywa Skaar. Przy pomocy pradawnej mocy, do której ta posiadana przez Kate Waynesboro ma się nijak, załatał on pękającą ziemię, cofnął tryskająca lawę i scalił walące się budynki. Jednak to nie znaczy, że zrezygnował on ze swoich planów zemsty na ojcu. Skaar nagle przebił pierś Hulka swoim wielkim mieczem i odszedł odgrażając się, że powróci, kiedy będzie ktoś wart pojedynku. Kiedy ponownie pojawi się Zielona Blizna.

[Uwaga: Ciąg dalszy nastąpi w Incredible Hulk #601. - BB]

Tymczasem, po drugiej stronie uniwersum, na nieznanej planecie zamieszkiwanej przez lud szaroskórych. Silver Surfer wpadł z impetem do jednego z miast, do siedziby starszyzny, wszczynając w śród nich alarm. Po początkowych nieporozumieniach i obowiązkowych w takich sytuacjach pojedynkach, w czasie których wyszło na jaw, że mieszkańcy owej planety posiadają pradawną moc, w końcu Srebrny mógł w spokoju opowiedzieć, co go sprowadziło. Otóż Surfer przybył z ostrzeżeniem przed Galactusem. Miliony kilometrów stąd, na odległym Sakaar, Caiera the Oldstrong poświęciła siebie, aby zaspokoić głód pożeracza planet przekazując mu pradawną moc drzemiącą w jej świecie. Zrobiła coś, czego nie chciał dokonać syn jej i Hulka, Skaar, który za swoje czyny został wygnany i wrzucony do portalu czasoprzestrzennego. Po tak obfitym w energię posiłku Galactus zasnął, ponoć na wieki. Lecz Skaar będąc już wciąganym przez kosmiczny portal widział jak jego świat jest niszczony i zdołał jeszcze po raz ostatni zaatakować śpiącego pożeracza planet wystrzałem swojej własnej, pradawnej mocy. Oczywiście nie przyniosło to żadnego skutku, ale obudziło Galactusa, czego hulkowy syn już nie widział, gdyż został przeniesiony przez portal. A najedzony pożeracz światów, zamiast ponownie zasnąć, zapragnął więcej mocy, od której się uzależnił. Dlatego Surfer zbuntował się przeciw swojemu panu i przyleciał na tę planetę zamieszkiwaną przez lud szaroskórych, aby ich ostrzec przed nadciągającym w ich stronę Galactusem. Od teraz, gdziekolwiek znajduje się choćby część pradawnej mocy, tam pojawi się też pożeracz światów, aby ją pochłonąć. Ofiara Caiery i planety Sakaar poszła na marne, mimo to powinno się sławić po całym uniwersum ich poświęcenie. Za to imię Skaara, który wszystko zaprzepaścił powinno być przeklęte na wieki.

Z powrotem na Ziemi, Iowa, niedaleko Barnestown. Skaar przedziera się przez lasy i kiedy dochodzi do małego jeziorka, przekształca się w szaroskórego chłopca. Widział jak jego świat jest niszczony i pozostawił swój lud na pastwę losu, a teraz poważnie zranił swojego ojca. Chłopiec patrzy na odbicie w wodzie, lecz zamiast siebie widzi tam swoje wielkie, brutalne alter ego, przez co przeklina jego i zarazem własne imię.

[Uwaga: Od następnego numeru seria zmieniła tytuł na Son Of Hulk i opowiadała już wyłącznie o przygodach Hiro-Kali. - BB]

Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Ron Lim, Rodney Buchemi

Postacie:
* Skaar
* Hulk [Bruce Banner]
* Katherine Waynesboro, Elloe, Korg, bezimienna wojowniczka Brood (Warbound)
* Silver Surfer, kamienny duch Caiery, Galactus

Cytat Historii:
Skaar: "This is my planet now."

Black Bolt

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Skaar: Son Of Hulk #11

Krzycer: W sumie to logiczne, że dopiero na Ziemi mamy do czynienia ze Skaarem w mniej zielonej postaci. Bądź co bądź podczas swojego pobytu na Sakaarze Hulk ledwie trzy razy zmienił się w Bannera, za każdym razem na moment. Logiczne, że przerażone dziecko nieustannie trzymałoby się "bezpiecznej" formy.
Swoją drogą w czytaniu przygód Skaara pomaga, kiedy pamiętamy, że czytamy o przerażonym/zdenerwowanym dziecku. Wtedy te wszystkie okrzyki "zabiję" czy "nie obchodzi mnie to" nabierają sensu. Komiks tylko na tym zyskuje.
Co z kolei sugerowałoby, że sekretną tożsamością Rulka jest jakiś jedenasto-, góra trzynastolatek... ;]

Black Bolt: Wciąż bardzo przyjemnie się czyta i wciąż nie widać tu zadatków na cokolwiek większego. To ma być te wielkie zakończenie trylogii Paka? Bo jak na razie wygląda na to, że w następnej części Skaar oraz Hulk się trochę poboksują, a potem oczywiście pogodzą i na tym się to całe Planet Skaar zakończy. Oby scenarzysta coś jeszcze trzymał w zanadrzu.
A rysunki mocno średnie, ale mimo tego miło się je ogląda. Sam nie wiem, czemu.


Skaar: Son Of Hulk #12

Black Bolt: Chyba najlepsza część tej serii, tak na sam koniec przed zmianą tytułu i artystów. Nawet rysunki się poprawiły. Widać, że Limowi najlepiej wychodzą wielkie mięśniaki. No i potwierdziły się słowa Richardsa, że Banner celowo spycha osobowość Zielonej Blizny, dlatego od WWH mamy głupiego Hulka. Dobre starcie dwóch olbrzymów z zaskakującą końcówką, przynajmniej dla mnie, bo spodziewałem się czegoś zupełnie odwrotnego. A do tego świetny epilog, bo skoro Galactus uzależnił się od Old Power, to wcześniej, czy później, będzie musiało się to otrzeć o Ziemię. :D

Krzycer: Zgrabne i dość logiczne wytłumaczenie zidiocenia Hulka to najlepszy element tego komiksu. Samo klepanie się po mordach było mocno przeciętne. Poza tym pogubiłem się już kompletnie, jeśli chodzi o służbę Surfera u Galactusa - mam wrażenie, że ten co chwila go przyjmuje, by za moment znowu wywalić na zbity pysk. Normalnie jak Ross i Rachel. "We were on a break!"...

Lokus: Kolejny komiks, który okazał się być bardzo dobrą historią, chociaż zupełnie bym się tego nie spodziewał. Zarówno Skaar, jak i Hulk pokazali, że są wielkimi wojownikami, z tym że ich starcie oceniam jednak jako 1:0 dla juniora. Na swoje pożegnanie z tą serią Greg Pak dał popis swoich umiejętności pisarskich, których oczekiwałem przez rok obcowania z synem Hulka. Oby teraz Jenkins nie zawiódł moich oczekiwań. Również wątek Galactusa zapowiada się nieźle. Zobaczymy, jak to będzie, a za ten numer wystawiam mocne 7/10.

Prześlij komentarz

Uwaga!

Pamiętaj tylko proszę o kulturze osobistej i ortografii. Spam będzie usuwany automatycznie. A jeśli postujesz jako Anonim, bo nie masz żadnego z wymienionych na rozwijanej liście loginów, to chociaż podpisz się w treści pozostawionej wiadomości. To wszystko :)

Miłego komentowania!